Jaka czołówka w góry? Zabierz ze sobą latarkę i zwiększ swoje bezpieczeństwo!
Po wieczornym niebie gnają kłęby granatowo-sinych chmur. Pędzone zachodnim wiatrem szybko przesłaniają gwiazdy i księżyc. Robi się ciemno. Wąska ścieżka na szczycie parowu rozpływa się w mroku. Przystaję i zrzucam plecak na drobny żwir. Gdy rozpinam kieszeń na klapie, czuję na twarzy pierwsze krople. Z początku deszcz siąpi leniwie, jednak już po chwili wystukuje na kapturze głośne staccato. A ja zastanawiam się, czy latarka, którą wziąłem w góry i którą właśnie wyciągam, w ogóle zadziała. Musi zadziałać, inaczej będzie ze mną krucho…
Jaka czołówka w góry – oto jest pytanie
W tym krótkim poradniku spróbuję odpowiedzieć na pytanie, które być może nurtuje wielu z Was – jaką latarkę czołową zabrać w góry? Sprawa nie jest błaha. Łatwo bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której to od stanu czołówki zależeć będzie nasze zdrowie, a – kto wie? – może i życie. Wystarczy, że niespodziewany deszcz i przenikliwy wiatr zmienią uroczy wieczorny spacerek w rozpaczliwy bieg do schroniska. Sytuacja stanie się jeszcze trudniejsza, jeśli towarzyszą nam mniej doświadczeni piechurzy lub dzieci. Bez odpowiedniego źródła światła możemy mieć naprawdę spore kłopoty.
Dlatego poniżej przyjrzę się cechom, jakie powinna mieć dobra czołówka. W góry powinniśmy przecież zabrać sprawdzony sprzęt. Jeśli takiego szukacie, rzućcie okiem na ofertę Combatu (https://www.combat.pl/latarki/latarki-czolowe.html).
Niech się staną lumeny
Przeznaczenie czołówki jest, nomen omen, jasne. Oświetla nam drogę i „uwalnia” ręce. Pamiętajmy jednak, że podczas górskich wycieczek nie potrzebujemy latarki, która przepala ściany. Sprzęt oferujący 100-200 lumenów w zupełności wystarczy – oświetli szlak, pomoże odnaleźć rozbity wcześniej namiot lub drogę do toalety. Mocniejsze latarki są droższe i chyba nie warto płacić za potencjał, który rzadko będziemy mieli okazję wykorzystać. Chyba, że biegamy albo „łazimy” po jaskiniach. Wtedy możemy pomyśleć o dodatkowych 100-200 lumenach.
Tryby, ale jakie?
Odpowiedź jest prosta – wszystkie. I ten maksymalny, i przyciemniony, stroboskopowy, a nawet kolorowy (czerwony, niebieski, zielony). Pierwszy przyda się na szlaku, drugi podczas przeszukiwania plecaka lub rozbijania obozu, trzeci w razie wypadku, a czwarty na przykład przy czytaniu mapy. Wielość trybów pozwoli nam zachować elastyczność i dostosować się do zmieniających się warunków. Proste to jak drut.
Większość czołówek posiada także tryb rozproszonego i skupionego promienia – pierwszy oświetla przedmioty znajdujące się niedaleko latarki, drugi te odleglejsze. Ponadto niektóre modele oferują kilka poziomów przyciemnienia lub płynną regulację. Mała rzecz, a cieszy.
Latarka czołowa LED COAST FL60 400LM
Zasilanie
Czołówki zabierane w góry mogą być zasilane z baterii (zazwyczaj AAA, czasem AA), akumulatorków lub i z tego i z tego. Pierwszy wariant jest wygodniejszy – wrzucamy do małej kieszonki plecaka kilka kompletów „paluszków” i mamy problem z głowy. Nawet jak wyczerpiemy zapasy, to z łatwością je odtworzymy w prawie każdym sklepie.
Akumulatorki mają zaś tę zaletę, że można je ładować. No i starczają na dłużej. Są jednak cięższe i mniej wygodnie w transporcie. Które z rozwiązań wybrać? To zależy od naszych potrzeb, rzecz jasna.
Waga, czyli licząc każdy gram
Latarka czołowa zabrana w góry waży. Niestety. Dla tych, którzy wchodzą na szlak dla zapierających dech widoków i niepowtarzalnej atmosfery schronisk, te kilkanaście gram w tę, czy w tamtą stronę może nie mieć znaczenia. Ale dla wyczynowców z pewnością ma. A każdy przebyty kilometr tylko to znaczenie uwydatnia. Jeśli więc chcemy bić rekordy, choćby własne, musimy patrzeć nawet na masę latarki.
Budowa
Tu do wyboru mamy czołówki z bateriami/akumulatorkami umieszczonymi z przodu, tuż przy LED-owych diodach lub z tyłu, na naszej potylicy. Te pierwsze są lekkie i wygodne. Świetnie sprawdzają się latem. Drugi typ, o ile jest wyposażony w pojemnik na baterie/akumulatory, który możemy schować w plecaku lub kieszeni kurtki, przyda się zimą. Niska temperatura sprawia, że urządzenia elektryczne zużywają więcej energii, więc umieszczenie jej źródła w osłoniętym i odizolowanym miejscu jest dobrym pomysłem.
Latarka czołowa Petzl Tactikka + RGB Camo
Wodo i pyłoodporność
Oto kolejny parametr, który powinniśmy wziąć pod uwagę, dokonując zakupu latarki czołowej. Każda z poważniejszych firm informuje nas, w jakim stopniu jej produkt jest chroniony przed pyłem i wodą. Producenci posługują się przy tym standardem IP (International Protecting Rating). Zapisuje się go w następujący sposób: IP XY. X mówi nam o stopniu ochrony przed ciałami stałymi, zaś Y wskazuje stopień ochrony przed wodą. Pierwszy parametr ma sześcio, drugi ośmiostopniową skalę (gdzie 0 to brak szczelności, a 6 lub 8 to maksymalna odporność). Na opakowaniu możemy też znaleźć tylko jedną wartość. Oznacza to, że producent nie sprawdził pyłoszczelności czołówki.
I tu znów powtarza się znany refren. Im wyższy standard, tym wyższa cena. A my powinniśmy dostosować sprzęt do naszych potrzeb. I możliwości.
Podsumowanie
Wybierając czołówkę w góry możemy też zwrócić uwagę na to, czy posiada ona blokadę przełącznika (dzięki niej unikniemy przypadkowego włączenia i rozładowania latarki), gwizdek, wskaźnik naładowania baterii lub tylną diodę „pozycyjną”. To niewątpliwe przydatne funkcje.
Przede wszystkim powinniśmy jednak dobrać sprzęt tak, by spełnił przeznaczone dla niego zadania. Raz jeszcze powtórzę – turysta-spacerowicz nie potrzebuje świetnego i bajońsko drogiego sprzętu. Wytrawny grotołaz przeciwnie. Nim dokonamy wyboru, zastanówmy się więc, co tak naprawdę chcemy z naszą czołówką robić.